czwartek, 1 maja 2014

37

Nathan
- A .... - przerwał - Z kim ona cię zdradziła?- spytał po chwili . Matko ! Z kim! Sykes myśl . No  nic , najwyżej wplączę się w kolejne kłopoty .
- Jay !  - wykrzyknąłem . Gorzej to chyba nie  mogło być .
- Co?! On ?! - wykrzyknął . Nie wierzę , że to robię , ale zbyt głęboko wplątałem się w te oszustwa .
- No tak..-nieśmiało powiedziałem - Nie mam pojęcia jak on mógł zabrać mi Abby . Ja tak ją kocham...- cały czas zmyślałem .
- Nie wierzę . - zamarł - Gadałeś z nim o tym ?
- Nie ..Nie chcę ich widzieć . - odparłem stałem już przy schodach , kiedy usłyszałem pytanie łysego :
-Co z dzieckiem?
- Idę spać ...- odparłem i poszedłem na górę .
Położyłem się i zacząłem myśleć o ostatnich wydarzeniach w moim życiu . Wspominałem moje pierwsze spotkanie z Abby .
-To nowa ochrona . Nie pozwolę aby coś ci się stało . - powiedział jej ojciec . Dziewczyna podeszła do każdego z nas i przywitała się . Przy mnie pozostała dłużej .
- Abby.. - podała mi swoją malutką dłoń .
-Nathan .. - uśmiechnąłem się i chwyciłem ją ( dłoń ).
- Mam nadzieję ,że dobrze będzie ci się tu pracować ... - odparła .
- Ja też ... - szepnąłem . Blondynka uśmiechnęła się , ja to odwzajemniłem .
- Przykro mi , ale muszę już iść . Nauka czeka . Paa .. - ruszyła w stronę schodów .
- Paa .. - ledwo co wydusiłem te słowo .
Te jej oczy . Takie hipnotyzujące . Usta w kolorze malin . Piękny i pełny radości głos . Cudowna sylwetka . Była i jest prawdziwym aniołem . Brakuje jej jedynie skrzydeł . Nie mogłem się nigdy na nią napatrzeć , zawsze było mi mało . Uwielbiałem te momenty kiedy wychodziła poza ogrodzenie domu . Lubiłem jej wtedy towarzyszyć . Dużo rozmawialiśmy ,nie brakowało nam tematów. Same się nasuwały . Skończyliśmy jeden , a już po chwili któreś z nas zaczynało inny . Kochałem te rozmowy . Kochałem spędzać z nią czas .Powiem szczerze ,ale już wtedy ją kochałem .
W końcu nadszedł ten dzień , który zmienił całe moje życie .Doskonale go pamiętam .
- Nathan ! - usłyszałem za sobą głoś szefa . Przerwał mi rozmowę z jego córką . Błyskawicznie ,lecz niechętnie podszedłem do niego . On  jedynie warknął :
- Za 5 minut w moim gabinecie . Nie spóźnij  się . - i odszedł .  Nie miałem pojęcia  czego ode mnie chciał i dlaczego był taki wkurzony .
- Co jest ? - usłyszałem głosik dziewczyny .
- Em..Nic . Zaraz wracam i dokończymy rozmowę . Dobrze ? - spytałem z uśmiechem .
- Czekam .. - odwzajemniła gest i ruszyła w stronę salonu .
Bałem się spotkania z szefem . Niepewnie wszedłem do pomieszczenia w którym się znajdował .
- Siadaj Sykes .. - syknął . Wykonałem jego polecenie . Siedzieliśmy  w  ciszy , aż nie wytrzymałem i zabrałem głos :
- Coś nie tak szefie ? - spojrzał na mnie .
- Coś nie tak ? Coś nie tak ?! - podniósł ton - Widzę , że bardzo spodobała ci się moja córka . Aż za bardzo ...
- To źle ? - zdziwiłem się - Jest bardzo piękna , a ja nie robię nic niestosownego . Rozmawiam z nią i tylko tyle . Do niczego między nami nie doszło .- próbowałem mu wytłumaczyć , ale chyba mi się nie udało .
- Zaczyna się od rozmowy , a kończy na czymś innym . Już ja wiem do czego ty zdolny jesteś . - zawiesił głos , ale po chwili znów zaczął mówić - Uwiedziesz ją , sprawisz , że zacznie jej na tobie zależeć ,a ... a potem zrobisz jej krzywdę .
- Co to , to nie ! - zerwałem się z siedzenia - Nigdy nie zrobiłbym krzywdy pańskiej córce ! Jestem tu po to ,aby ją chronić .Jak pan może mnie o coś takiego oskarżać ?! -zacisnąłem ręce w pięści . Byłem wkurzony . teraz przegiął . Nie wiem jak to się stało , ale moja dłoń uformowana w pięść znalazła się na jego twarzy .
- Dość tego Sykes ! - wrzasnął - Wynoś się z tond i zabierz ze sobą swoich kumpli . Zwalniam was ! - postanowił - I widzimy się w sądzie za naruszenie mojej nietykalności cielesnej .
- Ale...- zacząłem ,chciałem przeprosić .
- Wynoście się ! - nie dał mi skończyć - Wynoście się !
Nie traciłem czasu . Opuściłem jedynie jego dom . Chciałem przedtem pożegnać się z Abby , ale zagrożono mi ,że zostanie wezwana policja .
Zerknąłem na nią ostatni raz , szepnąłem tylko :
- Żegnaj .. - i odszedłem .
Wtedy moje serce pękło . Chciałem o niej zapomnieć . Topiłem moje smutki i ból w alkoholu . Wiedziałem, że ją straciłem . Nie wierzyłem już w to , że kiedyś ją jeszcze zobaczę . Zacząłem spotykać się z kobietami . Nie były to zwykłe kobiety . Były tak zwanymi paniami do towarzystwa lub dziewczynami na jedną noc . Właśnie w ten sposób chciałem zapomnieć o moim aniołku .
Kilka miesięcy później uznałem , że to niemożliwe . Postanowiłem się zemścić na jej  ojcu . To przez niego zszedłem na złą drogę . To przez niego moje życie wywróciło się do góry nogami . To przez  niego straciłem JĄ . Chyba nie był świadomy , że mężczyźni interesują się kobietami . To normalna kolej rzeczy . Są zaloty , randki , jeśli pójdzie dobrze to pierwszy pocałunek , zostanie parą , życie ze sobą i pozostanie razem do samego końca . Chciałem aby było tak z Abby . Kochałem ją . Nadal kocham i to się nigdy nie zmieni . Chyba na serio muszę się zmienić , dla niej i dla naszej córeczki .
Zmianę zaczynam od teraz . Tak . Najpierw chyba muszę powiedzieć całą prawdę Łysemu . Pytanie brzmi - Jak ?
Abby
Siedziałam na kanapie . Płakałam .
 
Miał  się zmienić . Miałam  dać mu szansę .Chciałam  pomóc , bo wiedziałam , że sam nie da rady .Niestety on chyba nie chce się zmienić . Z jego strony nie widzę najmniejszych chęci w stronę zmiany w jego zachowaniu . Jest tam tylko złość , nienawiść do mojej osoby . On kocha tylko siebie , a te jego czułe  słowa ,wyznanie miłości ,to tylko słowa . Nic więcej . Niestety panie Sykes , słowa nie wystarczą . Przynamniej nie mi .
Po chwili usłyszałam dźwięk . Był to mój  telefon . Zaczęłam go szukać . Znalazłam ,był w  kurtce , która była w przedpokoju . Spojrzałam na ekranik :
Mój Nathan ♥
Nie zamierzałam  odbierać . Telefon położyłam na podłodze . Co chwilę słyszałam jak brunet dobija się do mnie . Nie wytrzymałam . Odebrałam :
- Czego ? - wydusiłam z siebie .
- Tu Max ... -usłyszałam głos łysego .
- Skąd masz telefon Sykes'a ? -zapytałam .
- Pożyczyłem . - odparł .
- W jakiej sprawie dzwonisz ? - znów zadałam mu pytanie .
- Spotkajmy się jutro w parku . - powiedział .
- Po co ?
-Chcę pogadać ..- wyszeptał .
- O czym ? - zapytałam ponownie .
- O Nathanie ..
- W takim razie nie mamy o czym rozmawiać .. Cześć ..-zakończyłam rozmowę . Nathan . Kocham go , ale jeśli się nie zmieni to nie ma czego tu szukać . Nie wytrzymałam i  ponownie wybuchłam płaczem .
___________________________________________________________________________________
Rozdział 37 :) Chyba jest dłuższy od poprzednich . Teraz będę się starać aby były mniej więcej tej długości . Mam nadzieję ,że rozdział nie jest nudny i podoba się wam bardziej niż mi . :)
Poza tym dziękuje za miłe słowa w komentarzach :)
Macie jakieś pomysły na kolejny rozdział ? :)
3 komentarze - rozdział
Maja♥
 


4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. http://threatenedff.blogspot.com/2014/05/zawieszam.html
      Informacja :(

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *.* IDEAŁ ♥
      Sykes .... Zabić go to za mało.... jak on może kumpla okłamywać?!
      Dobra... Biedna Abby :(
      Szybko zleciało to 37* rozdziałów :D
      Za szybko... Za ciekawe to <3 :D
      Weny i do następnego ;3

      Usuń