Nathan
Delikatnie i cicho wszedłem do sali . Abby leżała na łóżku przy oknie . Była odwrócona do mnie tyłem. Do jej ciała była przeczepiona duża ilość jakiś kabelków . Nie wiem jak mogłem to nazwać .Nie byłem w stanie podejść bliżej . Tak bardzo się o nią boję . Boję się o nasze dziecko . Pogorszyłem moją sytuację . Te kłamstwa nic mi nie dały . Jeszcze bardziej skrzywdziłem Abby . Może lepiej będzie , kiedy odejdę ? Sam nie wiem . Uważam ,że pomimo tego , że cholernie ją kocham , to lepiej by jej było beze mnie .
- Nathan ... - usłyszałem jej szept . Podszedłem do łóżka na którym się znajdowała .
- Tak ,to ja ... - zacząłem - Abby , ja to wszystko przemyślałem i... I kocham was , ale będzie wam lepiej beze mnie ... Odejdę . Wtedy już nigdy nie stanie ci się krzywda . Dopilnuję tego . Będę cię chronić , ale już nigdy się nie zobaczymy ...
- Nie , Nathan . Co ty mówisz ... Nie.. - zaczęłam łkać .
- Nie Abby . Tak będzie lepiej . Za opiekuj się naszą córeczką . Nie pozwól aby stała się jej krzywda . - przerwałem jej .
- Nie rób tego . proszę . Sama nie dam rady ... - odparła cała w łzach .
- Ale ze mną będzie ci źle . Ja chyba nie umiem się zmienić . Nie umiem . Przykro mi ... Tak .. Tak będzie lepiej .. - ja również zacząłem płakać . Byłem na siebie zły , że doprowadziłem moimi czynami i oszustwami do tej chwili . Myślałem , że ja i Abby będziemy stanowić jedność ,na zawsze .
- Nathan , nie kochasz nas ? - zapytała po dłuższej chwili .
- Kocham . I to bardzo . Nie wiem czy moją miłość do was można wyrazić słowami . Postąpiłem źle i nie zasługuję na szczęście jakie chciałaś mi dać . Nie zasługuję na nasze dziecko . Nie jestem godzien twojej miłości . Nie jestem wart ciebie i tego co mi dałaś , tego czego mnie nauczyłaś . Pokazałaś co to znaczy miłość , zaufanie , szczerość .... Nie wykorzystałem owoców z tej lekcji . Za nie dbałem cię . Chyba nie jest mi pisany Happy End , jednak tobie tak . Zasługujesz na szczęście i miłość , na bezpieczeństwo . Ja nie jestem w stanie ci tego dać . Mogę przysięgać , że się zmienię , ale ja sam już w to nie wierzę . - przerwałem , a łza spłynęła po moim policzku - Wisz , płaczę już po raz kolejny . Przez ciebie .Ty też łkasz prze ze mnie . - wstałem i ucałowałem jej czoło .
- Obiecaj mi ,że nie ważne co się stanie , zajmiesz się naszą córeczką i nie będziesz mnie szukać . To by było zbyt niebezpieczne . - dodałem .
- Zajmę się nią , a szukać cię będę aż znajdę ... - wyszeptała .
- Obiecasz ,że wrócisz do mnie ? To tylko przerwa tak ? Nathan .. - szeptała , ja płakałem jeszcze bardziej . Nachyliłem się nad nią i musnąłem jej usta po raz ostatni .
- Ja zawsze będę przy tobie , tylko nie widoczny . Zadbam abyś miała wszystko i nie stała ci się krzywda . Ułożysz sobie życie z kimś innym . Z kimś kto cię pokocha , z kimś kto za opiekuje się tobą i naszym dzieckiem . Zapomnisz o mnie . - powiedziałem . Brakowało mi oddechu . Tak bardzo nie chciałem odchodzić , ale musiałem . Dla ich dobra . Przy mnie nie są bezpieczne .
- Nigdy .... - wyszeptała - Pozostanę ci wierna , już na zawsze .
- Nie Abby . Spotkasz na swojej drodze innego mężczyznę . Pokochasz go ,a miłość jaką go obdarzysz , da ci siłę , która pozwoli ci zapomnieć ...
- Nasze dziecko nigdy nie pozwoli mi zapomnieć ! - uniosła głos na tyle ile mogła .
- Pozwoli ... Wiedz , że was kocham nad życie i dopóki będę żyć , żadna krzywda wam się nie stanie . - zapewniłem ją .
- Jak chciałbyś nazwać nasze dziecko ? - zapytała .
- To dziewczynka ,więc może ... Amelia ? - bardziej zadałem pytanie niż odpowiedziałem .
- Tak będzie . - ledwo co wypowiedziała te słowa .
Ja popatrzyłem na nią i ruszyłem w stronę drzwi , ze świadomością , że opuszczam tą jedyną .
- Znajdę cię ... - usłyszałem za sobą jej szept . Uśmiechnąłem się i wyszedłem z sali . Opuściłem szpital .Wsiadłem do auta i pojechałem do domu .
Kilka minut później byłem na miejscu . Max siedział w salonie .
- Co jej ? - spytał na mój widok .
- Jest ... Jest źle ,ale wyjdzie z tego . - odparłem i zacząłem się pakować .
- Co ty robisz ? - zapytał po chwili .
- Pakuję się , nie widzisz ? - syknąłem .
- No widzę ,ale po co ? Jedziesz do niej ?Pogodziliście się ? - dopytywał .
- Pakuję się , bo opuszczam Londyn . Nie nie jadę do niej i ... I nie wiem .
- Możesz mi to wytłumaczyć ?
Usiadłem na łóżku .Zaraz obok klapnął sobie Łysy . Rozpłakałem się . Max nie wiedział co się dzieje . Miał prawo . Nikt oprócz Abby nie widział jak płacze .
- Nathan ... Ty wyjesz ? - nie dowierzał .
- Ty chyba ślepy jesteś . A co niby robię ?! - podniosłem ton .
- Ale ty nigdy ....
- Nie . Już nie . Teraz wyszło na to , że i ja mam uczucia .Max .To co mówiłem o zdradzie Abby jest kłamstwem ...
- Co ? Jak to ? Nath , co się działo przez te miesiące ?
___________________________________________________________________________________
3 kom. - rozdział
Chce jedynie ogłosić , że :
Rozdziały będą pojawiać się RAZ dziennie , o ile zostanie spełniony warunek 3 komentarzy !
To od dzisiaj :)
3komentarze - rozdział
Nie bedzie tak , że ( jakimś cudem :D ) 6 komentarzy i dodaję 2 w tym samym dniu :) .
A wiec to tyle :)
Co sądzicie o zachowaniu Nathana ? Dobrze zrobił , że zostawił Abby mówiąc , że to jest dla jej dobra , czy może postąpił egoistycznie i zrobił to sam dla siebie ? :)
Piszcie :)
Czekam na komentarze :3 ^^
Maja♥
P.S. Rozdział wyszedł dość krótki , ale muszę się przyznać , że jestem chora i nie za dobrze się czuję gdy zbyt długo siedzę przy laptopie :) . Przysięgam , że będzie lepiej ;)
Na wstępie...
OdpowiedzUsuńZDROWIEJ :*
Ciekawie wyszło.
Ja tam uważam, że jakby się zmienił ale tak na 100000000% to by mogli być razem, ale teraz po co? Żeby ją krzywdził? O NIE ! :D
Weny ;**
Czekam na nn :D
Kocham to opowiadanie! Cudo!
OdpowiedzUsuńAle cudo dodaj szybko następny :-*
OdpowiedzUsuń