piątek, 5 grudnia 2014

78

**Nathan**
  Ta dzisiejsza rozmowa Abby z Max'em nie dawała mi spokoju . Cały czas o tym myślałem . Nie wiedziałem przecież o czym rozmawiali , ale miałem przeczucie , że nie była to jedna z przyjemniejszych rozmów . Abby wyglądała na przerażoną . Cała jej skóra była blada . Trzęsła się . Jej oczy nic mi nie mówiły . Były takie puste , bez żadnych emocji . W jej głosie słychać było , że jest niespokojna i zakłopotana . Do końca tego dnia nie rozmawialiśmy . Miałem wiele pytań , ale nie chciałem jej  dodatkowo stresować . I tak niczego bym się nie dowiedział . Jest uparta , albo się boi.

Postanowiłem jednak porozmawiać z Łysym . Jest moim przyjacielem , moim kumplem od dawna. Powinien mi powiedzieć prawdę . Musiało stać się coś złego skoro Max sam na sam rozmawiał z Abby .Wiem , że nie przepada za nią .Od samego początku tak było . Nawet kiedy jeszcze jej nie porwałem , tylko obserwowałem . Pamiętam to do dziś . Zawsze za mną chodził i jęczał , że to nie ma sensu . Że powinienem zająć się jakąś inną , a nie uganiać się za jedną przez całe życie . 

(Wspomnienie)*
- Nathan .! - usłyszałem za sobą krzyk Max'a .
- Czy ty zawsze musisz za mną chodzić ? Błagam zajmij się czymś innym , a nie ciągle mnie pilnujesz ! - po raz kolejny przeprowadzamy ten sam dialog . 
- Nathan przestań się uganiać za jedną panienką ! Tyle dziewczyn na tym świecie ,a ty musiałeś się uczepić akurat tej u której nie masz szans . ŻADNYCH szans . Odpuść . - powiedział będąc już bliżej mnie . Czy jemu się nudzi ? Ja na jego miejscu nie latałbym za przyjacielem i nie prawił mu kazań o tym " ile dziewczyn jest na Ziemi " . To bezsensu . 
- Max , skoro mówisz , że tyle dziewczyn jest na Ziemi , to zająłbyś się jedną czytam dwoma i dał mi spokój , bo twoje kazania i krzyki nic nie pomogą . Odpuść ... - na końcu zacytowałem go .
- Ja się po prostu o ciebie martwię . - poczułem na ramieniu jego ciężką dłoń  , która uniemożliwiła mi dalsze kroki w kierunku domu dziewczyny . 
- O co się martwisz ? Max , nic mi nie będzie . Przecież ja TYLKO patrzę . - dodałem i strzepałem jego rękę z ramienia . Poszedłem dalej . Słyszałem jak coś mówił typu " Jeszcze wspomnisz moje słowa " Bla, bla , bla .
  
Wszedłem do salonu , gdzie siedzieli chłopcy . Dałem im znak , że chcę posiedzieć z Max'em sam na sam . Na szczęście zrozumieli go i wyszli zostawiając nas samych . Usiadłem powoli obok mojego kumpla i spojrzałem na niego . Jego oczy były ciemne . Czarne . Siedział i patrzył się w ścianę na przeciw siebie . Postanowiłem poczekać . Kiedy minęło już jednak więcej czasu , a Max dalej wpatrywał się w ten sam punkt postanowiłem przerwać jego fascynujące zajęcie .
- Max . - zacząłem . Nie zareagował jednak . Położyłem swoją dłoń na jego ramieniu , tak jak on kiedyś robił . Nie poskutkowało . Odczekałem chwilę , ale nadal nic .
- Max musimy pogadać . - przybrałem stanowczy głos , ale nie na długo . Max w końcu oprzytomniał i uraczył mnie swoim spojrzeniem . Jego oczy wróciły do normalnej barwy . 
- Co się stało ? Coś z Abby? Z dzieciakami ? - wyglądał na zmartwionego moimi słowami .
- Nie , znaczy tak . To znaczy nie wiem . - potarłem twarz dłońmi i wplątałem je we włosy . Po chwili poczułem jego ciężką dłoń na ramieniu . Wtedy przypomniałem sobie dzień , kiedy zostaliśmy wyrzuceni z pracy . 
  
*
Siedziałem samotnie w aucie i patrzyłem na przednią szybę . Straciłem pracę . Nie mam się gdzie podziać . My nie mamy się gdzie podziać . Piątka młodych ludzi bez roboty , bez planu awaryjnego . A wszystko to przez to , że nie mogłem utrzymać się z daleka od jej pięknych oczu , uwodzicielskiego spojrzenia oraz lekkich i subtelnych ruchów . Wiele razy próbowałem przestać . Powtarzałem " To twoja praca . Ona to twoja praca . Skup się . Masz zarabiać . Masz się skupić na swoim zadaniu . Odpuść .! " Nie skutkowało . Gdy ją widziałem , to kompletnie zapominałem o tym co zawsze mówiłem sobie gdy wchodziłem do jej domu . 
- Nathan ? - usłyszałem za sobą głos Max'a .Spojrzałem na niego przepraszającym wzrokiem . 
- To nie twoja wina .- usiadł na siedzeniu obok . 
- A czyja ? gdyby nie ja , to mielibyśmy pracę . Mielibyśmy gdzie się podziać , a tak ? Nie mamy gdzie spać . Samochód też nie jest nasz . Pieniędzy niestarczy nam do końca miesiąca . - założyłem ręce na czubek głowy .
- Równie dobrze mogliśmy wylecieć przeze mnie i  za mój romans z lodówką . - powiedział i pomimo tego , że czułem się fatalnie , to uśmiech pojawił się na mojej twarzy . 
- Albo przez Tom'a . On już planował imprezę kiedy staruszek wyjedzie w delegację . Niby pojechałby na cztery dni , ale odsypialibyśmy ją z pięć .jakby nas nie obudził . - dodał . Potrafił poprawić mu humor . 
- Nie przejmuj się . - położył swoja dłoń na moim ramieniu - Damy radę . 
- Jak ? - ponownie zacząłem się o wszystko obwiniać . Tylko czy słusznie ?
- Normalnie . Jesteśmy przyjaciółmi . Na zawsze . - dodał lekko ściskając moje ramię .
- Tak . Na zawsze . - uśmiechnąłem się .

Posiedzieliśmy w ciszy . czułem jak jego dłoń jeździ po moich plecach . Od razu mi ulżyło . Nie mogę sie załamywać . Muszę być silny . Dla Abby i dzieci . Muszę .
- Mi możesz wszystko powiedzieć . Pamiętasz ? - spojrzałem na niego smutnym wzrokiem - Przyjaciele na zawsze . - uśmiechnął się .
- Dzięki Max . Dzięki ... - wyprostowałem się i spojrzałem ponownie na niego .
- Nie myśl jednak , że zaakceptuję ciebie i Abby . Uważam , że miałem rację . Masz przez tą dziewczynę same kłopoty . Martwię się . - tym razem to on zakrył twarz dłońmi . To mój przyjaciel . 
- Kocham cię stary ... - zaczął - Ale jakbyś mnie od razu posłuchał , to byśmy tu nie siedzieli . I kilka innych spraw nie miałby nigdy miejsca . - mówił .
- Moze i tak . Gdyby jednak nie ona , to nie poznałbym prawdziwej miłości . - wstałem - Nie w tej sprawie jednak przyszedłem porozmawiać Max .
- A w jakiej ? - spytał patrząc na mnie .
- Widziałem dzisiaj ciebie i Abby w kuchni . O czym gadaliście ? Nie wyglądałeś na zadowolonego . Byłeś wściekły .

Zapanowała cisza . Max nie odpowiadał . Myślał . Nie wie jak powiedzieć , jak się wytłumaczyć , czy wymyśla wymówkę , kłamstwo ? 
- Max ? - szturchnąłem go . Jego oczy stały się bardzo jasne . Bałem się tego co mi powie . 
- Abby nie jest tą dziewczyną za jaką ją uważasz Nathan ... - zaczął . 




______________________

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz