Nathan
Kiedy już opanowałem mojego tygryska poszedłem schodami na dół . Abby siedziała w kuchni i piła kawę .
- Hej .. - powiedziałem niepewnie . Dziewczyna spojrzała na mnie i się uśmiechnęła . Podszedłem do niej bliżej i oplotłem dłońmi wokół talii . Przygryzłem jej uszko i wyszeptałem :
- Na górze było bardzo przyjemnie ... Mam pomysł na resztę dnia ...
- Mhm.. ? - mruknęła .
- Wróćmy i dokończmy to co zaczęliśmy . - powiedziałem mrucząc jej do ucha .
- Hmm... Nie . - powiedziała stanowczo .
- Czemu ... ? - dalej mruczałem i ocierałem swoja twarz o jej policzek .
- Bo krzyczałeś na mnie ... I jest mi smutno ... - powiedziała . No kotku !
- Przepraszam .... Musisz dać mi nauczkę ... Mam propozycję ... - wyszeptałem .
- Innym razem Sykes ... - powiedziała , wstała i z kubkiem z herbatą udała się na kanapę .
Abby
Dokuczanie chłopakowi sprawiało mi wielką przyjemność . Nie czułam się przy nim w tej chwili jako porwana dziewczyna , tylko osoba mająca całkowitą kontrolę nad sytuacją . To takie cudowne uczucie móc nim dyrygować .
Nathan przez kolejne kilka godzin wykonywał dosłownie wszystkie moje prośby . Nagrodą był całus w usta . Te całusy były przyjemnością dla obu stron . Musze przyznać , że Sykes ma niesamowite , malinowe usta . Teraz leżał obok mnie i głaskał po policzku . Nagle usłyszałam jego spokojny i delikatny głos :
- Abby ... - zaczął - Zostań ze mną .... Bardzo cię lubię i chciałbym , żebyś już została tu ze mną .
- Co? Nigdy ! Znajdę sposób żeby się z tond wydostać . Już niedługo ... - powiedziałam .
- Ale czemu ! - krzyknął i teraz już siedział obok mnie .
- Jak ty to sobie wyobrażasz ?! Jesteś okropny ! Jak jesteś napalony to UDAJESZ miłego , żeby tylko wskoczyć ze mna do łózka ! - krzyknęłam .
- Nie prawda !! Jakbyś schowała swoją dumę do kieszeni i zechciała mnie bliżej poznac to by się nam udało ! Ale nie ! Wasza wysokość nie potrafi poznać kogoś z niższych sfer , kogoś komu życie wywrócono do góry nogami ! Ty myślisz , że ja chciałem robić to , co robię ?! Nie ! Mam rodzinę ! Kocham ich ! Nigdy nie chciałem zabijać niewinnych ludzi !Nie chciałem okradać banków ! Nie chciałem żyć w osamotnieniu wokół dziwek na jedną noc ! Chciałem być uczciwym człowiekiem ! Ożenić się , mieć dzieci i żyć w spokoju ! Niestety nie każdemu jest takie zycie pisane , ktoś musi cierpieć , żeby innemu było lżej . Ten silniejszy ma zawsze przesrane , a ciamajdy siedzą w rządzie i to im wszystko zwisa ! - wykrzyczał i wyszedł trzaskając drzwiami . Po chwili usłyszałam warkot silnika samochodu . Wybiegłam na dwór żeby go zatrzymać , ale jego juz nie było . Pojechał z piskiem opon . Dosłownie .
Siedziałam w salonie cała zapłakana . To wszystko co powiedział Nathan jest prawdą . Ci głupsi mają lepsze zycie , a prawdziwi rozważni i mądrzy ludzie muszą się marnować .... Tak jak Sykes . Po chwili do domu przyszła Kelsey . od razu do mnie podbiegła i zapytała :
- Hej mała co jest ? Gdzie Nathan ?
- Hej ... Pokłóciłam się z nim , a on pojechał gdzieś... samochodem ...
Kilka godzin przesiedziałam z blondynką . Reszta chłopaków pojechała szukać bruneta . Po chwili usłyszłam dźwięk telefonu. Wzięłam go do ręki i nacisnęłam zieloną słuchawkę .
- Halo ? - powiedziałam zapłakana .
- Dzień dobry . Tu doktor Harry Hiliams . Z kim rozmawiam ? - usłyszałam głos mężczyzny . Oby nie chodziło o Nathana .
- Abby Simon ... - powiedziałam .
- Jest pani z rodziny pana Sykes'a ?
- Tak .. Jestem jego .. - tutaj sie zawahałam , ale powiedziałam w końcu to słowo - .. dziewczyną . O co chodzi ?
- Pan Sykes miał wypadek samochodowy . Ma złamaną nogę . Miał wielkie szczęście . Całe szczęście jest przytomny i kazał mi zadzwonić i poprosić panią , żeby zjawiła się pani w szpitalu na ulicy Himalii .
- Dobrze ... rozumiem . Juz jadę ... - powiedziałam i rozłączyłąm się .
Kelsey powiedziałam co z Nathanem . na szczęście pomogła mi w dojechaniu do szpitala . Tam spotkałam lekarza , który mi o wszystkim powiedział . Rzeczywiście Nathan miał wielkie szczęście . Wskazał mi również salę , w której leżał Nathan . Niepewnie weszłam do pomieszczenia . Tam zobaczyłam poobijanego bruneta .
- Hej .. - powiedział cichutko .
- Ale masz siniaki .. - powiedziałam gdy siedziałam przy nim .
- Wiem ... Aua ... - wyszeptał kiedy dotknęłam jego brzucha .
- Przepraszam , to moja wina . Jest mi .. - przerwał mi :
- Abby ... Ja to wszystko przemyślałem i ... I pozwalam ci odejść . Powiedz Jay'owi , żeby na moją prośbę odwiózł cię do domu . Nie moge cię tu trzymać . To nie miało by sensu ... - wyszeptał .
Matko ! Mogę jechac do domu ! Bardzo się cieszyłam i zaczęłam skakać . Po chwili jednak przestałam jak zobaczyłam smutnego bruneta patrzącego się w okno . Nie mogę go tak zostawić .
W sumie pozwolił mi . Na co ja czekam ! Przecież on mnie porwał ! Druga taka szansa może się nie trafić !
- Żegnaj ... - powiedziałam i wyszłam.
___________________________________________________________________________________
Jeśli przeczytałeś/łaś rozdział daj komentarz lub kliknij " Reakcje " . Dziękuje :)
Mam dobry dzień więc pisze następne rozdziały , a na blogu pojawiają sie kolejne . Ten będzie na dzisiaj już ostatni ! :)
Do zobaczenia ♥ Pozdrawiam :)
Maja ♥
rozdział jest...jest..genialny! Cudo!
OdpowiedzUsuńDziękuje . Ja czekam kochana , aż Ty pododajesz kolejne rozdziały na swoich blogach :) .
UsuńJak fajnie tak czytać 3 tak wspaniałe rozdziały pod rząd :)
OdpowiedzUsuńSzkoda ze Nathan wypuścił Abby- trochę dziwnie to brzmi- mam nadzieje ze ona do niego wróci i będą razem :p
Pozdrowienia ♥!!
Ludzie, może nie powinnam, ale praktycznie cały czas się śmiałam. Nathan mnie rozwala. <333
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie, szkoda, że pozwolił jej odejść, ale i tak pewnie do niego wróci :)
Dziękuję za miłe słowa na moim blogu: http://i-try-to-hide.blogspot.com