Mijały kolejne dni mojego pobytu w szpitalu , bez NIEGO . Tęsknię za nim i zrobię wszystko aby go odnaleźć . Co jakiś czas wpadał na odwiedziny do mnie Max i Jay . Czasem przyczłapał Tom i rzadziej Siva .
- Jak się czujesz ? - zapytał ponownie tego samego dnia Jay .
- A jak mam się czuć ? - odpowiedziałam pytaniem .
- Nie bądź cięta na mnie , bo nie masz za co ... - powiedział . Nie , wypraszam sobie .
- Jay , nie jestem na ciebie cięta . Nie mów i nie myśl tak . Po prostu , postaw się na moim miejscu . Jak byś się zachowywał gdyby z twojego życia odeszła najważniejsza dla ciebie osoba ? Tak ważna jak dla mnie Nathan ? - chciałam sprostować sytuację .
- Masz rację ... Przepraszam ... - sztuczny uśmiech - Kiedy cię wypuszczą ? - zmienił temat .
- Chyba nawet już dzisiaj . Lekarz coś wspominał , ale nie mam pewności co do tego .. - odparłam nawet nie patrząc na niego .
- Może ja już pójdę .. - wstał i podszedł do drzwi , odwrócił się i powiedział ciche - Cześć .
- Paa .. - popatrzyłam się na wychodzącego przyjaciela .
Ostrożnie , aby się nie przewrócić podeszłam do okna w mojej sali .
- Jesteś tu .. - wyszeptałam do siebie . Czułam jego wzrok wlepione ze mnie . Czułam na sobie jego obecność . Miałam dziwne wrażenie , jakby siedział na drzewie zza okna .
- Pani Simon ? - usłyszałam za sobą głos pielęgniarki .
- Tak ? - odwróciłam się .
- Przyniosłam wypis ze szpitala . Musi jedynie pani tu podpisać i jest pani wolna .. - zaśmiała się .
- Na prawdę ? To świetnie ... - powiedziałam . Złożyłam swój podpis na kartce , spakowałam swoje rzeczy i w końcu opuściłam to miejsce . Nienawidziłam szpitali ! Są okropne ! Ludzie w nich tacy oschli i przemądrzali . Blee...
Było mi bardzo ciężko z tym brzuchem i z walizką pełną ciuchów i nie tylko . Na moje szczęście po drodze zetknęłam się z Tomem .
- Abby ! - krzyknął , podbiegł do mnie i mocno przytulił.
- Hej Tom...Nie ściskaj tak , bo Amelka ze mnie wyskoczy .. - zaśmiałam się .
-No dobrze , dobrze ... - uśmiechnął się .
- Pomożesz mi?- spytałam i wskazałam na walizki .
- Jasne , czemu nie dzwoniłaś , że dostałaś wypis i ledwo co czołgasz się do domu ? Przyszedłbym ..-brunet wziął moje walizki .
- Sama nie wiem , tak jakoś . Nie chciałam zawracać wam sobą głowy i postanowiłam sama to zrobić . Dopiero kilka minut temu spostrzegłam , że źle robiłam . - szłam z nim w stronę domu .
-Następnym razem dzwoń . - odparł - I nie myśl ,że zawracasz nam głowę . Jesteśmy przyjaciółmi . Obiecaliśmy Nathanowi zająć się tobą , ale nie uda nam się , jeśli ty nie będziesz powiadamiać nas o napotkanych przeszkodach i problemach . - zakończył .
- Dobrze , następnym razem zadzwonię ... - pokazałam ponownie rząd swoich zębów i teraz już ciszy ruszyłam z Parkerem do domu .
O dziwo w środku budynku było.... Cicho .
- Tom , gdzie ty mnie przyprowadziłeś ? - pytałam . On tylko zdziwił się i zapytał :
- Do domu ?
- Nie .... Pomyliliśmy się. - stwierdziłam. Już chciałam wyjść ale brunet mnie zatrzymał .
- Jak to ?
-Tak to...Tu powinni latać goli faceci w majkach , nawalać się żelkami i poduszkami z pierzem . Loczek powinien tańczyć z Sivą i udawać ,że są na balu jak kopciuszek . Max powinien oglądać pornograficzne gazetki i podniecać się , a ty wydzierać się na nich . - chwyciłam za klamkę i wyszłam .
Oczywiście zostawiłam walizkę . Chciałam się po prostu przejść na świeżym powietrzu . Słoneczko lekko świeciło . Dookoła roznosił się zapach kwiatów w ogródkach . Było słychać ćwierkot ptaków i śmiechy dzieci wracających ze szkoły . Szelest spadających liści , którymi poruszał wiatr . Czuć było wiosnę . Usiadłam sobie na ławeczce przy drzewie . Oparłam się o nią i zamknęłam oczy . MYŚLAŁAM o Nathanie . Znów poczułam jego obecność i jego wzrok wślepiony w moją osobę .
- Witam...-usłyszałam czyiś głos .
- Sa... Sajmon? Coty tu... - zaczęłam na jego widok . Wystraszyłam się .
- Ci..-położył mi palec na ustach - Gdzie Nathan ?
- Nie mam pojęcia .Nie widziałam się z nim od kilku tygodni . - wyszeptałam .
- Na pewno ? - spojrzał na mnie . Widziałam jego lodowate oczy .Ten jego uśmieszek bardzo mnie obrzydzał . Mężczyzna pozwolił sobie na zbyt wiele .Położył swoją rękę na moim udzie , przybliżył się do mojej szyi i wyszeptał :
-Ślicznie ci z tym brzuszkiem ..
- Odczep się ...- odparłam .
- Bo co? - zlekceważył mnie i moją prośbę .
- Bo to.. - walnęłam go po policzku z liścia i uciekłam . Niestety dogonił mnie .
- Choć maleńka ... Nie daj.. - przerwała mu pięść , która po chwili znalazła się na jego twarzy . Upadł .Ja chciałam znaleźć mojego bohatera , ale nigdzie nie mogłam go dostrzec . Po kilku sekundach zauważyłam jak jakiś wysoki brunet biegnie w przeciwną stronę . Obejrzał się za siebie .
- Nathan ? - wyszeptałam , ale chłopak znikł mi z zasięgu wzroku .
___________________________________________________________________________________
Podoba się ? Mi średnio :( Nie miałam pomysłu na ten rozdział ,ale w końcu musiałam coś dodać . Męczę się z tym dodawaniem , ale dam radę . Dzisiaj rozdział na 2 blogu nie pojawi się . Jutro albo pojutrze coś dodam , bo nie mam siły ... Wybaczcie :(
A teraz niespodzianka :
5 kom.- rozdział :D
Muszę od Was wymagać :3 ^^
Do zobaczenia jutro :)
Maja♥
Boski weny i oby tak dalej .
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńhttp://tw-fanfiction.blogspot.com/
Ciekawie :D
OdpowiedzUsuńEh... Nathan wracaj do Abby no ! ;--;
Weny i do nn ;)
PS Szybkiego powrotu do zdrowia :*
A mi sie tam podoba :D Do nastepnego , nie zapomnij zajrzeć do mnie :)
OdpowiedzUsuńWspaniały... Nathan powinien do niej wrócić :( Weny do następnego :)
OdpowiedzUsuń