Abby
Nie mogłam oderwać wzroku od Amelii . Była taka cudowna i słodka . Miała oczka jak Nath .Nie wierzyłam nadal w to , że brunet jest przy mnie i naszej córce . Byłam najszczęśliwsza na świecie .
Delikatnie położyłam swoją dłoń na udzie chłopaka . Ten tylko spojrzał na mnie i się szeroko uśmiechnął . Patrzyliśmy tak sobie w oczy przez dobre kilkanaście minut .
- Kocham was i już nigdy , nigdy was nie opuszczę . - przerwał ciszę zielonooki .
- My ciebie też ... - wyszeptałam , bo nadal byłam bardzo słaba . Przyczyną tego był długi i wyczerpujący oraz pełen bólu poród . Ale warto było. Dla takiego cuda jak Amelka i dla uśmiechu Nathana , byłam gotowa przeżyć to po raz drugi .
Amela słodko spała ,lecz gdy tylko Nathan chciał położyć mi ją na łóżko, dziewczyna otworzyła swoje maluteńkie , zielono niebieskie oczka . Nie płakała . Jedynie patrzyła się to na mnie , to na bruneta .
- Śliczna jest .. - powiedział i czule pocałował mnie Nathan . Odwzajemniłam to . Co prawda całus sprawił mi trochę bólu , ale dało się wytrzymać , dla tej odrobiny słodyczy i miłości z jego strony .
- Au.. - wysyczałam przy przekręcaniu się na drugi bok , aby lepiej zobaczyć moje maleństwo .
- Pomalutku .. - zerwał się chłopak i pomógł mi .
- Dziękuje .. - uśmiechnęłam się na tyle szeroko jak mogłam .
Zerknęłam na cudo , które urodziłam . Teraz doskonale mogłam stwierdzić , że jest podobna do swojego ojca . Miała maciupeńkie rączki , nóżki i paluszki . Malutka główka , drobny nosek i uszka .
Po chwili zaczęła płakać , a mi włączył się instynkt macierzyński i zaczęłam ją karmić .Nathan patrzył się na mnie i córeczkę . Po jego oczach mogłam stwierdzić , że był szczęśliwy .
- Co tak patrzysz ?- zapytałam .
- Nie wiem jak ja mogłem cię zostawić ... Wybaczysz mi kiedyś ? - przybliżył się do nas i delikatnie przytulił .
- Ja już ci wybaczyłam ... - położyłam głowę na jego torsie .
Siedzieliśmy tak sobie w ciszy . Do czasu gdy zadzwonił telefon , mojego chłopaka ? Chyba tak..
- Co jest ? - niechętnie odebrał połączenie .
Nathan
Chciałem spędzić chociaż ten dzień z moją rodziną . Z moją ukochaną córeczką i dziewczyną . Niestety nie było mi to dane . Ktoś bezczelnie przerwał ten piękny moment .
- Co jest ? - warknąłem .
- Nathan , tu Max . Wiem , że cieszysz się z narodzin córki , ale .. - zaczął .
- Skąd wiesz ? - spytałem zdziwiony .Byłem pewien , że to ..
- Jay .. - dokończył moją myśl .
- No dobra , ale czemu mi przerywasz ? - zapytałem wkurzony . Chcę do mojego dziecka i do mojej Abby . Pragnę je rozpieszczać jak tylko będę mógł .
- Jo ma towar . Sami nie damy rady . Poza tym Siv wyjechał do Rosji .
- W jakiej sprawie ? - wiedziałem , że miał jakieś zlecenie , ale przez zamieszanie w moim życiu prywatnym , zaniedbałem " pracę " .
- Ma iść do Hugberta i przypomnieć mu o naszej kasie . - odparł . Rzeczywiście .
- Eh.. No dobra . Zaraz będę .. - zakończyłem rozmowę i wróciłem do mojej rodzinki .
Usiadłem obok Abby na łóżku . Przypatrywała się mi . Czułem , że się domyśla .
- Jedź ... - a nie mówiłem ?
- Przepraszam . Wrócę jak najszybciej kochanie .. - dałem jej całusa . Nie był to szybki buziak , lecz pełen miłości pocałunek . Następnie ucałowałem moje malutkie słoneczko i wyszedłem .
Opuściłem szpital. Przed budynkiem stało moje auto .
Wsiadłem do niego , zapiąłem pas i ruszyłem do domu gdzie byli pewnie chłopacy . Droga ze szpitala ,na miejsce pobytu chłopców zajęła mi około 35 - 40 minut . Wliczając oczywiście korki w centrum .Na miejscu tak jak przewidywałem czekała na mnie reszta bandy oprócz Mulata . Wysiadłem z auta i podszedłem do nich . Nie wiem czemu , ale rzucili się na mnie i zaczęli przytulać . Nie odwzajemniłem żadnego uścisku , ale w środku było mi bardzo miło , że tak się za mną ( chyba ! ) stęsknili .
- Dobra dość ! - warknąłem na co pozostali ustawili się szeregiem .
- Jo wpadnie tu czy my jedziemy do niego ? - zapytałem .
- Miał przyjechać tu , ale auto mu policja zajebała i sam rozumiesz ..- odparł Tom .
- Dobra . Jedziemy .- rozkazałem .
Wszyscy siedzieliśmy w samochodzie . Oczywiście ja kierowałem . Obok mnie siedział Thomas , a z tyłu jak można się domyśleć - Max i Jay.
Droga do willi Jo zajęła nam półtora godzinny . Podczas jazdy zapytałem chłopaków czy mają kasę . Musimy przecież zapłacić mu za przewóz towaru . I nie . Dragi nie są dla nas . Są dla Marcus'a Hil'e . My tylko mamy je odebrać , przekazać pieniądze , które otrzymaliśmy od Hil'a i dowieźć mu je .
Byliśmy już przed posiadłością Jo .
Na " podwórku " biegały rottweiler'y . Nie bałem się ich . Dla mnie każdy pies jest tylko psem . Wszystkie są takie same . Wystarczy się trochę nimi zająć , a staną się najlepszymi przyjaciółmi . Tak jak moim Pastel . Właśnie ! Muszę powiedzieć o nim Abby ! Matko, jak ja dawno nie widziałem Tom'a . Tęsknię za moim synkiem . Mam nadzieję , że polubi swoją siostrę .
Bez żadnego problemu wszedłem na teren posiadłości . Psy zaczęły szczekać i coraz bardziej zbliżać się do mnie . Nie " ruszało " mnie to , więc bez pośpiechu , z walizką pełną forsy wszedłem schodami pod drzwi willi .
Zadzwoniłem , a po chwili drzwi się otworzyły .
- Hej Jo .. - przywitałem się z kumplem .
- Siema stary , żeś wyrósł .. - wyskoczył z salonu .
- Niestety ja już nie rosę .. - zaśmiałem się .
- Nie o wzrost mi chodziło . Ale dobra tam . Tu masz towar . - powiedział i wymieniliśmy się walizkami .
- Wszystko ? - dopytał .
- Raczej tak .. - odparłem i pożegnałem się z czarnym kolegą .
Tak samo wolno jak wcześniej , tak samo teraz powolutku szedłem obok psów , które mogłyby mnie rozerwać na strzępy .
- Hej Nilo .. - pogłaskałem jednego po mordzie . Czworonożny przyjaciel zaszczekał i zaczął energicznie machać ogonem . Chłopakom szczęki opadły na widok mnie , który głaska psa zabójcę .
- No co ? - zapytałem wsiadając do auta .
Abby
Moja już z pełnym od dawna brzuszkiem córeczka słodko pochrapywała . Ja postanowiłam się odświeżyć . Poprosiłam pielęgniarkę o pomoc . Oczywiście sama się umyłam i otarłam ręcznikiem . Sama założyłam specjalną bieliznę dla matek karmiących . Nie będę musiała zdejmować stanika , aby móc nakarmić swoje dzieciątko . Kobieta pomogła mi jedynie w dostaniu się do wanny i nałożeniu pidżamy .
Potem zjadłam coś . Muszę przyznać , że był to świetny szpital . Nie lubiłam ich za smętną atmosferę , niemiłych ludzi i ohydne jedzenie . Tu wszystko jest odwrotnie .
Minęły 4 godziny . Martwiłam się o Nathana . Długo go nie było . Dochodziła 17.34 , a jego nie ma .
Amelka już nie spała . Przytulała się do misia od Jay'a .
Po kilku minutach do sali wszedł uśmiechnięty Nath z torbami i bukietem kwiatów . Podszedł do Ameli i ją ucałował . Potem przyszła kolej na mnie . Ja również dostałam słodkiego buziaka .
- Proszę słonko .. - powiedział dając mi bukiet . Oczywiście kiedy już powąchałam kwiaty , włożył je do wazoniku .
- A tu mam kilka rzeczy dla Amelki ... - powiedział głaszcząc malutką po brzuszku , na co dziewczynka się uśmiechnęła .
To nie było " kilka rzeczy " , tylko kilkanaście par ubranek , bucików i jeden w sam raz do przytulania miś .
- To niezłe zakupy zrobiłeś . - skomentowałam gdy przejrzałam już wszystkie rzeczy .
- Trochę mi zeszło , ale już jestem i mam coś dla ciebie kochanie . - powiedział i podszedł do mnie .
- Ale mi wystarczy , że jesteś tu przy mnie i przy Amelce . Nic mi.. - przerwał mi najsłodszym na świecie całym , czułym pocałunkiem .
- Już cichutko .. - powiedział i wyjął malutkie pudełeczko . Był tam prześliczny ...
- Pierścionek ? - zapytałam na jego widok .
- Tak .. Ale to tylko część moich zaręczyn ... - powiedział .
- Nathan ... - zaczęłam , a chłopak założył mi go na serdeczny palec .
- Będzie symbolizował moją miłość do ciebie . Za jakiś czas pojawi się drugi .. - cmoknął mnie w policzek .
I weź go to nie kochaj .
__________________________________________________________________________________
6 kom. - rozdział
Na moim blogu ( którego jestem współtwórcą ) pojawił się 2 rozdział . Zachęcam do komentowania .
Już niedługo wakacje ! Chcę was powiadomić , że na samym ich początku wyjeżdżam na 10 dniowe kolonie i nie będę miała dostępu do internetu . Oczywiście powiadomię Was jeszcze raz i dodam w miarę długi rozdział . Chciałabym aby żaden czytelnik nie odszedł .
Już niedługo wakacje ! Chcę was powiadomić , że na samym ich początku wyjeżdżam na 10 dniowe kolonie i nie będę miała dostępu do internetu . Oczywiście powiadomię Was jeszcze raz i dodam w miarę długi rozdział . Chciałabym aby żaden czytelnik nie odszedł .
Natalia
Świetny <3
OdpowiedzUsuńOd takiego opowiadania wątpię, aby ktoś chciał odejść :D
Ten pierścionek :D
Do nn ;33
Ooo jak słodko *-*Nathan teraz jest kochany tak bardzo opiekuje się Abby i Amelką :) No i jeszcze zaręczyny...Nie mogę doczekać się następnego :>
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :*
Jejciu, jaki one jest teraz słodki... <33 ten pierścionek *.* genialny. Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńUuuu , zaręczyny :D Ciekawe co pojawi się za jakiś czas ? Hmmm , rozdział, dziecko albo wspólny domek :) Pozdrawiam i do nexta :))))
OdpowiedzUsuńZaręczyny ♥ Rozdział genialny!
OdpowiedzUsuń