Abby
- Możemy porozmawiać ? - zapytał i poszedł w stronę gabinetu bodajże .
W środku usiadłam na krześle . To pomieszczenie również było śnieżno białe , zimne i takie ... smutne .
- A więc ...-zaczął - Pani mąż był w bardzo złym stanie . Na szczęście szybka pomoc sprawiła , że żyje . Nie wiemy jednak kiedy się obudzi - spojrzałam zdziwiona na niego - I czy kiedykolwiek się obudzi ... - zakończył .
Siedziałam . Przez jakiś czas nie mogło to do mnie dotrzeć . Jak to .. " Czy kiedykolwiek ... " ? On musi się obudzić ! Nie poradzę sobie sama ! Nawet jeśli z pomocą przyjdzie mi Jess i może chłopcy . Nie dam rady psychicznie .
Wyobraziłam sobie życie bez Niego ... To nie życie . To walka o to aby wrócić na prostą . Nie jest łatwa . Dzieci głodują , ja oszalałam , wszyscy bliscy ( chłopcy , Jess ) odwrócili się ode mnie . Biorę sznur i wiem , że nie dam rady ciągnąć tego dalej . Przedtem wzięłam spluwę i bez namysłu wycelowałam w śpiące dzieci . Oba umarły . Oboje zabiłam . Znalazłam drzewo idealne na zakończenie żywotu . Po chwili zawisłam . To był koniec . Idę do nieba . Niestety muszę poczekać na Niego . Ale będę czekać tam gdzie nie ma głodu i chłodu . Jest dostatek i ciepło . Wieczne lato .
-Panno Sykes .. - czułam jak ktoś potrząsa mną . Otworzyłam oczy . Nade mną stały pielęgniarki i wąsaty lekarz .
- Co się stało ? - spytałam . Bolała mnie głowa .
- Zemdlała pani ... Nic pani nie jest ? Słyszy mnie pani ? Panno.. - pytał i pytał .
- Tak, słyszę ... Boli mnie głowa . Au.. - syknęłam . Sięgnęłam dłonią w miejsce bólu . Poczułam coś mokrego . Spojrzałam na nią . Krew .
- Niech pani wstanie ... Proszę podać rękę , pomogę.. - mówił doktor . Skorzystałam z jego pomocy .
- Zaraz opatrzymy ranę . Uderzyła się pani prawdo podobnie o brzeg krzesła .Stąd krwawienie . Na szczęście to nic poważnego .. - oznajmił .
- Nie ważne ..- szepnęłam .
-Słucham?- zwrócił się do mnie wąsaty .
- Nie nic ...Nic .. - odparłam .
Potem lekarz opatrzył moją głowę . Mm umówioną wizytę za tydzień na zdjęcie opatrunku , bo jest to jedynie lekkie zadrapanie . I takteraz moim domem stanie się szpital . Puki Nathan tu jest , jestem i ja.
Wyszłam ,lekarz za mną . Zatrzymałam się i spytałam .
-Mogę go zobaczyć ? - spojrzał na mnie i kiwnął głową .
- Tylko jedna osoba ..- i odszedł . Zimny typ , nie ma co .
Poszłam w stronę sali , gdzie był mój chłopak . Chłopcy pytali co z moją głową .
-Nic minie jest . Zemdlałam , to tylko zadrapanie .. - lekko się uśmiechnęłam . Tak zwany " wymuszony uśmiech " .
- Same z nią problemy .. - usłyszałam Łysego , ale zignorowałam to . Pomału weszłam do pomieszczenia . Nie zdziwiłam się . Była prawie cała biała .Jedynie nakrycia łóżek i podłoga była niebieska .
Na ostatnim łóżku ktoś leżał . Była to jedyna osoba oprócz mnie w sali .Podeszłam bliżej .
- Nathan.. - wyszeptałam . Setki kabli podłączonych do niego . To moja wina . Mogłam mu wybaczyć tą zdradę. On mnie kocha , a ja ? Ja potrafię jedynie wykorzystywać go . Powinnam dziękować za każdy dzień kiedy przy mnie był , a nie wtedy kiedy sprawiał mi prezenty .
- Nathan , zmienię się . Jedynie otwórz oczy i żyj ... Dla mnie , dla dzieci , dla chłopaków ....Błagam ... - łzy spłynęły mi po policzku . Wzięłam jego rękę i usiadłam na skraju materaca . Była zimna , tak jak reszta jego ciała . Chciałam aby było mu cieplej , więc opatuliłam kołdrą . Pocierałam jego dłonie ,aby je nagrzać . Teraz był już milszy w dotyku .
- Biedaku ... - pocałowałam go delikatnie . Przez chwilę myślałam, że się rusza . Ale to było tylko moje myślenie . Nic poza tym . Jedynie pragnienie , aby znów otworzył swoje zielononiebieskie , duże , głębokie oczy . Aby wstał i wybaczył .
- Ab ? - usłyszałam za sobą głos Tom'a - Mogę ? - spytał . Kiwnęłam głową . Powoli brunet zbliżył się do nas . Kucnął przed łóżkiem .
- Stary .... - spojrzał na niego - Więcej kabli to się nie dało ? - chyba bardziej zapytał siebie , niż mnie czy chociażby Nath'a .
-Wiecie kto go napadł ? - zapytałam nadal wpatrując się w zamknięte oczy ukochanego .
-Nie ,ale dowiemy się . - wstał - Ja , Siva i Jay nie odpuścimy ... Znajdziemy tego gnojka i spuścimy mu taki wpierdol , że trafi do kostnicy , a nie do szpitala . - zacisnął pięści .
- A Max ? - zapytałam , a chłopak odwrócił wzrok w stronę drzwi .
- On ... Nie wiem ...
- Nie lubi mnie .. - stwierdziłam .
- Na to wygląda ..- usiadł obok mnie .
- Ale czemu ? Co mu zrobiłam ? - pytałam sama siebie .
- Zabrałaś mu go .. - wskazał na Nathana .
- Max jest gejem ?! - krzyknęłam .
- Nie ! Nie ! ... - machał rękoma Tom - Zabrałaś mu jego , jako przywódcę . Max uwielbiał Nathana . Zazdrościł mu odwagi , siły , bezwzględności , tego , że potrafi zachować zimną krew i strzelić . Uważał ,że go zmieniłaś , że zmiękł . Miał rację . Nielubi cię za to , że zniszczyłaś Nathana jako przywódcę gangu . Nauczyłaś go jednak jak być przywódca rodziny ... Kobiety są najlepszym co może spotkać mężczyzn w życiu ... - zakończył .
- Kelsey .. - uśmiechnęłam się leciutko .
- Taak.. - uśmiech , wstaje - Muszę iść .... Szukać go .... - doszedł do drzwi - szukać tego skurwysyna .. - wyszeptał i wyszedł .
Siedziałam przy Nathanie do 23.45 . Byłam parę razy pytana czy chcę zostać . Zawsze odpowiadałam " Tak " . Przygotowano mi łóżko do spania . Jak oni mogli myśleć ,że tej nocy i każdej innej pójdę spokojnie , czy też nie , spać ? Nigdy . Będę czekać aż Nath się obudzi .
Po 3.oo postanowiłam zadzwonić do Jess . Wiem , że jest późno , ale liczę na to , że odbierze .
- Hej Ab .. - powiedziała zaspanym głosem .
- Cześć , jak dzieci ? - spytałam zmartwiona .
-Śpią aniołki . Teraz moja kolej .. - powiedziała .
- Na c..
- Co się stało , że tak szybko opuściłaś dom ? - przerwała moja wypowiedź .
- Nathan jest postrzelony .. - odparłam jednym tchem .
- Ale jak to postrzelony ? Przez kogo ? Co z nim ? - zasypała mnie pytaniami .
- Żyje , ale .. - łzy nabrały się do moich oczu .
- Ab , co jest ? - spytała z troską .
- Nie wiadomo kiedy się obudzi i czy w ogóle się obudzi ... Boję się .. - rozpłakałam się ponownie .
- Spokojnie . Przecież to Nathan James Sykes , obudzi się . Wystarczy wierzyć .. - pocieszyła mnie .
- A jak to się stało i gdzie ? Ta strzelanina .. - zapytała po ciszy .
Opowiedziałam jej moją kłótnie z Nathanem , przedtem jego zdradę dla dobra mojego i dzieci .Potem jak wybiegł , telefon , strzał i szpital.
- Proszę wybacz mu ... Jestem pewna , że gdyby się dłużej zastanowił , to na pewno by tego nie zrobił . Po prostu zapewne miał mało czasu na namysł i wtedy liczyło się dla niego wasze bezpieczeństwo . Nie płacz .. - prosiła .
- Już dawno mu wybaczyłam .. - wyszeptałam i spojrzałam na mojego księcia . Jak ty się zmieniłeś ..
__________________________________
Hej ! :)
Rozdział 54 mamy już za sobą ^^
Jak zawsze proszę anonimki o podpisywanie się , nie zapominajcie o tym ! :)
Tym razem bez dedyków .
Proszę nie piszcie w pomysłach tego , że " Nathan niech się obudzi , a Abby mu wybaczy " . Kochani chcemy dojsć razem do tych minimum 100 rozdziałów ? Jeśli tak , to nie możecie podawać takich " pomysłów " . Ab mu już wybaczyła ;) , a obudzić się na razie nie może , bo poco mam aż tak przyśpieszać akcję ? Pomyślcie ^^
Pytanie za dedyk :
Co sądzicie tym razem o Max'ie ? O jego zachowaniu i stosunku do Abby oraz sytuacji w jakiej jest obecnie ?
Powodzenia ^^
5 KOM. - ROZDZIAŁ ^^
MAJA♥
Dziękuję za 4.000 wyświetleń ! ♥♥
Świetne <3
OdpowiedzUsuńDobrze, że mu wybaczyła.
Sądzę, że ciekawsze jest opowiadanie, w którym nie każdy lubi Abby, niż kiedy każdy by ją kochał, bla bla bla. To opowiadanie jest tak perfekcyjne że masakra. Z każdym zdaniem jest coraz ciekawiej <3
Weny i do nn :3
Nathan musi sie Obudzic i pamietac Abby i dzieiaki. I niech Abby go z nikim nie zdradza , i nie zabije sie.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Dlaczego to jego spotkalo....mam jednak wielka nadzieje ze sie z tego wyplacze i bedzie z Abby ale takze nie bedzie zaniedbywal chlopakow bo byloby to po prostu nie fair :) Zycze weny i czekam na next'a
OdpowiedzUsuńNata
Siupcio!<3
OdpowiedzUsuńChociaż Abby wybaczyła Nathanowi :) Max tak nagle zmienił zdanie o Abby. Coś to jest dziwnego...
OdpowiedzUsuń"Max jest gejem ?! " nie no padłam hahhahha :D
Całuski :*
Lena
<3 bo tyle chyba wystarczy. ( nadrabiam komentarze) haha
OdpowiedzUsuń