niedziela, 26 października 2014

73

**Nathan**Tydzień później**
Kolejny dzień , który spędzimy na szukaniu . Mamy do przeszukania ogrommy teren .
- Nathan . - usłyszałem za sobą głos Arnolda .
- Co ? - warknąłem . Nie miałem humoru na jakąkolwiek rozmowę .
- Myślisz , że dobrze zrobiłeś pozwalając Arnoldowi jechać z nami ?- spytał się mnie Tom .
- Im więcej nas jest tym większe są szanse , że ich znajdziemy . - odparłem i wyszedłem na balkon .
- No tak , ale skąd masz pewność , że gdy ich znajdziemy to on czegoś nie od  pieprzy ? - stanął obok mnie .
- Nie mam takiej pewności Thomas . Ale chcę ich już mieć przy sobie i nie wypuścić . - odpowiedziałem i zapaliłem papierosa .
- Nathan nie pal ... - wyrwał mi go , rzucił na ziemię i rozgniótł .
- Kurwa daj mi święty spokój ! - krzyknąłem i upadłem na podłogę .
- Nathan .. - kucnął obok mnie .
- Ja chcę ich już znaleźć . - zacząłem łkać . Na prawdę . Nie wytrzymuję psychicznie . Ma tego już dosyć . Kurwa !
- Znajdziemy ich . Spokojnie . - poklepał mnie po plecach .
- Możesz zostawić mnie samego ? Proszę . Wyjdź . - powiedziałem . On bez słowa opuścił balkon zamykając za sobą drzwi .
Siedziałem tak i płakałem . To kolejny raz w życiu kiedy tak coś przeżywałem . Po chwili drzwi się otworzyły .
- Mamy ich ! - nie wierzyłem w to . Podniosłem się i rzuciłem na Max'a .
- Gdzie są ?!
- W budynku godzinę stąd . - odparł .
- Jedziemy . - nie wierzę . Już za jakiś czas będę mógł zobaczyć moje pociechy .
**1h później**
Dojechaliśmy . Wchodzimy do domu , który wygląda jak totalny burdel . Bałem się jak żyją . 
Weszliśmy do środka . Na zewnątrz wyglądało to o wiele gorzej . Dobrze , ze chociaż tu jest lepiej .
- Mami to ty ? - do pomieszczenia wszedł . 
- Tom ! - krzyknąłem i podbiegłem do chłopca .
- Dadi ! - przytulił się do mnie - Cio tu lobisz ? Gdzie mami ? 
- Kochanie przyjechałem po was . Gdzie Amelka ? - spytałem ściskając chłopca .
- W sypialni . Bawi się lakami . - uśmiechnął się - Zaplowadzę cię dadi . - pociągnął mnie w stronę drzwi . Kiedy tam weszliśmy na łóżku ujrzałem bawiącą się brunetkę . 
- Amelka ... - szepnąłem i powoli podszedłem do niej . Dziewczynka od razu się do mnie przytuliła .
- Tatuś ! - krzyknęła .
- Tak kochanie  jestem przy was . Byłem szczęśliwy . Mam przy sobie już dwójkę moich pociech  .Teraz tylko ..
- Aaa ! - moje rozmyślenia przerwał kobiecy krzyk . 
___________________________________________
To taki rozdział na sam początek . Mam nadzieję , że sie podoba i ktoś tu jeszcze jest . Jak myślicie , kto krzyczał i czemu ? :p

2 komentarze:

  1. Na reszcie ich znalazł. Nie mam pojęcia, kto to mógł krzyczeć. Pewnie Abbey, bo go nie pamięta, ale to mogłoby też to być zbyt oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestes! Cos mnie dzisiaj pchneło zebym tu zajrzala, i spotkalam mila niespodziankę ;) dziwne ze dzieci tak od razu go poznaly w dodatku, ze Amelka byla malutka jak wyjechala. Na pewno to byla Abby.

    OdpowiedzUsuń